10 czerwca 2022 roku o godzinie 16:00 na terenie Publicznej Szkoły Podstawowej w Staniszczach Małych odbył się Festyn Rodzinny. Taki festyn na terenie tej szkoły ostatnio zdarzył się kilka lat wstecz, przez co wiele osób - dorosłych jak i młodych - pojawiło się na tym wydarzeniu. Byli tam uczniowie, nauczyciele, rodzice, mieszkańcy Staniszcz Małych, a także ważniejsze osobistości w miejscowości np. ksiądz miejscowej parafii.
Tuż po rozpoczęciu festynu przez dyrektora szkoły, Rafała Pocześnioka, na placu zabaw można było pomalować sobie twarz w rozmaite wzory, zapleść kolorowe warkoczyki na włosach, pomalować paznokcie wielobarwnymi lakierami, jak i włosy specjalnymi zmywalnymi sprejami. Na parkingu, pod rozstawionym namiotem, można było zjeść pyszne ciasto czy wypić kawę lub herbatę, oraz zdobyć cegiełkę (los), aby później wygrać nagrodę. Obok parkingu stał sprzęt strażacki, który można było zobaczyć z bliska. Na boisku zaczęły się zawody gry i konkursy sportowe. Obok postawiono dmuchańce, na których dzieci (starsze i młodsze) z chęcią bawiły się do utraty tchu.
O godzinie 16:30 (z drobnymi opóźnieniami) nastąpił występ Szkolnego Kółka Teatralnego klas od 4 do 8 pt. „Gajowy Badura”, opowiadający o tytułowym bohaterze - Gajowym Badurze, który dba o czystość w lesie, za co jego mieszkańcy (zwierzęta) chcą się mu odwdzięczyć w dniu jego urodzin, sprzątając jego dom. „To najpiękniejszy prezent, jaki mogłem dostać” komentuje pan Badura po powrocie do chaty. Główny temat występu dotyczył zaśmiecenia lasów, dbania o środowisko, segregacji śmieci lub też inaczej - ekologii. Za efekty dźwiękowe odpowiadał Jerzy Kaufmann (polonista), grając na ukulele i cajonie, co dodawało przedstawieniu radosnej atmosfery. Wrażenie było oszałamiające! Pojawiła się muzyka, charakterystyczni bohaterowie, reprezentujący zwierzęta i wiele godnych zapamiętania momentów.
Mecz piłki nożnej uczniowie kontra rodzice o 17:00 nie miał ostatecznego wyniku, ponieważ zabawa była dla graczy ważniejsza, co było widać po ich uśmiechach. Rozgrywka była bardzo dynamiczna, a w obu drużynach było widać duże zaangażowanie i entuzjazm. Według relacji moich rówieśników - biorących w nim udział - nie skupiali się oni na wyniku, lecz na zabawie.
W międzyczasie na placu zabaw odbywały się tańce do muzycznych hitów pod przewodnictwem animatorów oraz gra w limbo do głośnej, energicznej muzyki. Plac zapełnił się dziećmi, a także kilkoma z rodziców pociech. Dla bardziej artystycznych dusz była możliwość malowania ciastek rozwodnionym i jadalnym barwnikiem. Wszędzie wokół latały banki mydlane nadające zabawie trochę (bądźmy szczerzy) potrzebnej infantylności. Dzieci z chęcią wystawiały się w pełni na pianę wylatującą ze specjalnego dysponsora. W końcu nastąpiło słynne przeciąganie liny.
O 17:30 zaczęło się drugie przedstawienie pt. „Kopciuszek” w wykonaniu klas 1-3. Klasyczna opowieść o Kopciuszku była pokazana z humorem i nawiązywała często do współczesnych czasów. Wspomniane zostały m.in. Ikea, Mc'Donalds czy Centrum Handlowe Karolinka. Wygląd Kopciuszka na balu był powalający. Wcielił się w tę role Tomasz Kłopotowski. „Masz piękne uszy”, „Twój blask jest jaśniejszy niż gwiazdy na niebie” mówili wszyscy. Historia ta tak jak w bajce zakończyła się szczęśliwie ślubem Kopciuszka i Księcia.
Trzydzieści minut później rozpoczął się mały koncert z udziałem czterech wokalistek: Mileny Jarzombek, Pauliny Grabowskiej, Martyny Pros i Wiktorii Brzozowskiej, trzech zmieniających się ze sobą perkusistów: Tomasza Kłopotowskiego, Igora Romańczuka oraz Marcela Konieczko. Idealnie uzupełniał ich Jerzy Kaufmann na elektrycznej gitarze. Zaraz po rozpoczęciu w sali zrobiło się głośno. Perkusja i gitara elektryczna niestety były na tyle donośne, że prawie kompletnie zagłuszyły wokalistki. Nadal jednak występ był tak satysfakcjonujący, że po domyślnym zakończeniu tłum prosił o więcej. Grupa musiała ponowić swój niesamowity koncert, który wyszedł równie spektakularnie co ten poprzedni. Widownia nadal chciała usłyszeć muzykę jeszcze raz, ale niestety „lacie” najwyraźniej zostały już znalezione.
Trochę przed 19:00 można było zdobyć darmową watę cukrową, ale mimo to, od razu utworzyła się do niej rosnąca kolejka. Ludzi przybywało, a Pan wydający watę był tylko jeden. Jej koniec nie zmieniał swojej długości, osoby w kolejce czekały i czekały... Sama miałam taką (nie) przyjemność, w niej stać. Każdy chciał zasmakować popularnego, wszystkim znanego zabarwionego cukru w nietypowej postaci waty. Na szczęście muzyka nieustannie płynęła z głośników i umilała ten dłużący się czas.
Około godziny dziewiętnastej odbył się pokaz pierwszej pomocy na szkolnym boisku, który prowadzili lokalni strażacy. Niestety byłam zbyt zajęta staniem w kolejce do waty cukrowej, aby móc go zobaczyć i skomentować. Proszę wybaczyć mi tę nieuprzejmość.
O 19:30 odbyło się losowanie nagród, za nabyte na początku festynu cegiełki. Nagrodami były przyniesione przez uczniów (przed wydarzeniem) przedmioty, tak zwane „fanty”. Były to przeróżne rzeczy od książek i długopisów po piłki. Wydarzenie zakończyło się o godzinie 20:00.
Festyn Rodzinny pozytywnie mnie zaskoczył. Od samego początku do końca, rozrywki było nadmiar. Organizatorzy zapewnili pełno zabawy i okazji do rozmowy, czy też pogłębienia relacji. Czas płynął w ekspresowym tempie. Za kątami czyhało pełno niespodziewanej frajdy, a teren szkoły wypełniały śmiechy, gwar i uśmiechy od ucha do ucha.
Oliwia Kopyto