Ferie zimowe dobiegły już końca, ale uczniowie wciąż pamiętają wyjazd do Opola. Napisała o nim uczennica kl.5:
Sprawozdanie z wycieczki na lodowisko i do Muzeum Śląska Opolskiego
9 lutego odbyła się wycieczka do Opola na lodowisko „Toropol” oraz do Muzeum Śląska Opolskiego.
Wzięli w niej udział chętni uczniowie z klas 4-8 wraz z opiekunami.
W podróż udaliśmy się pociągiem punktualnie o 9:24 ;-). Po zaledwie 30 minutach byliśmy już w Opolu, a po kolejnych kilkunastu na lodowisku.
Wielu z nas było pierwszy raz w tym miejscu, a swoje umiejętności łyżwiarskie doskonalili jedynie na zamarzniętych większych kałużach w miejscu zamieszkania.
Po wypożyczeniu łyżew weszliśmy na taflę…sami :-( Niestety żaden z naszych opiekunów nie chciał nam towarzyszyć. Nawet pan Mateusz-wuefista, który powinien pokazać nam jak się skacze flipy, loopy czy axle ;- ).
Na początku wszyscy jeździli ostrożnie i rozważnie. Potem zrobiło się wesoło, gdyż jazda nabierała tempa i wtedy zaczęły się drobne upadki. Na szczęście nic nikomu poważnego się nie stało. Wszyscy zachowali swoje zęby, wizyta na SOR nie była potrzebna, a te kilka siniaków…..da się przeżyć.
Na sam koniec zabaw na lodzie, grupa 10-ciu dziewczyn utworzyła nawet „wężyk”, chwaląc się tym samym, że umieją już dobrze jeździć ;-D
Po godzinnej „ lodowej” lekcji WF-u, zmęczeni, ale szczęśliwi, udaliśmy się do Muzeum Śląska Opolskiego.
Mieliśmy okazję zobaczyć ekspozycję poświęconą wczesnośredniowiecznemu grodowi na Ostrówku w Opolu, która jest częścią wystawy „Opole - gród, miasto, stolica regionu”.
Wśród eksponatów znajdowały się ówczesne sprzęty i przedmioty codziennego użytku, biżuteria, pozostałości ubrań, skórzanych butów, czy też przedmioty służące do zabawy (kostki do gry, drewniane figurki zwierząt, grzechotki).
Nie zabrakło również akcentu militarnego - rycerskich hełmów czy miecza.
Obok muzeum znajduje się Kamienica Czynszowa, którą także mieliśmy okazję zwiedzić.
Mogliśmy zobaczyć 5 różnych mieszkań, każde urządzone w innym stylu.
Zaczęliśmy od „najstarszego wiekiem” (koniec XIX w.)- znajdującego się na parterze, a skończyliśmy na „najmłodszym”, z lat 70-tych ubiegłego stulecia - na drugim piętrze.
Mieliśmy okazję zobaczyć, jak z biegiem lat, zmieniał się wystrój mieszkań, czym je oświetlano, ogrzewano, gdzie korzystano z „kąpieli” i jakich sprzętów do tego używano, jak wyglądała dawna zastawa stołowa czy też na czym (w późniejszym okresie) słuchano muzyki (gramofon).
Oglądając „najmłodsze” mieszkanie, wielu z nas szeptało, że jego babcia ma jeszcze piec kaflowy czy stary byfej (kredens).
Zwiedzając strych kamienicy mogliśmy zobaczyć ekspozycję związaną z praniem. Dowiedzieliśmy się, że każda gospodyni miała w domu balię, tarkę do prania oraz małą maglownicę, a cały proces prania trwał wiele godzin.
Dopiero w późniejszych czasach, co bogatsza gospodyni mogła posiadać pralkę wirnikową (Franię).
W niejednym gospodarstwie, po dziś dzień, gdzieś w szopie, pod warstwą kurzu można znaleźć ten „cudowny” sprzęt.
Strych kamienicy był ostatnim miejscem, które zwiedziliśmy.
Bogatsi o nową wiedzę historyczną udaliśmy się na dworzec PKP, z przerwą na wizytę w Żabce, Pizza Hut i McDonald (przed powrotem do domu trzeba się posilić;-D ).
Podróż minęła bardzo szybko, humory dopisywały, a kadra pedagogiczna była już „wyluzowana” (wszyscy uczniowie wrócili cali i zdrowi ;-D ).
Kolejną wycieczkę można zaliczyć do udanych. Kto nie był - niech żałuje ;- )
Martyna Ploch