Drodzy Dobrodzieje
Po długim milczeniu zabieram Was w podróż do Afryki. W krótkim czasie odwiedzimy misję w Tanzanii, misję w Kamerunie i misję w Kongo. Oczywiście musicie zadowolić się krótkimi migawkami lub tylko opowieściami sióstr. Są one wyrazem misjonarskiej pamięci o Was, bez których siostry nie mogłyby spieszyć z pomocą biednym, wśród których mieszkają i pracują.
Ośrodkek rehabilitacji prowadzony przez o. Tomma, Pallotyna, który wspieramy wraz z wami poprzez adopcję serca. Dzieci niepełnosprawne mogą tutaj nie tylko być rehabilitowane, ale uczą się szyć lub pracy w drzewie. Jedna z naszych sióstr podjęła pracę jako rehabilitantka. Młodzi z Liceum i Colegge w całym Kamerunie chodzą jednakowo ubrani ; niebieskie mundurki wskazują na ucznia szkoły średniej. Młodzi z Colegge w Bafoussam, objetego opieką od 2 lat przez siostry pallotynki. Trwa dobudowa 2 kolejnych sal, gdyż ilość chętnych, aby się uczyć przekracza możliwości szkoły. Na chilę obecną niektóre klasy odbywają swoje lekcje w pomieszczeniach parafialnych. W grudniu jest przewidziane poświęcenie i oddanie do użytku nowego budynku szkoły.Wasza pomoc to także zakup dla dzieci i młodzieży z adopcji serca i tych najbardziej potrzebujących książek, zeszystów i pomocy szkolnych. Obecnie młodzież ze szkół średnich intensywnie przygotowuje się do egzaminów półrocza.Wasze wsparcie pomaga też na powiększanie zasobów bibliotek zorganizowanych w szkołach i świetlicach prowadzonych przez siostry. Siostry mogły też otworzyć salę komputerową dla starszych dzieci, aby mogły zdobywać podstawy informatyki.Nowy rok szkolny zaczął się dla wszystkich z dużymi nadziejami. Każda z misjonarek rozpoczęła swój patronad nad szkołą i wie ile znaczy dla dzieci wasza pomoc. Bez niej bardzo wiele dzieci nigdy by nie mogła się uczyć.
Dzieki pomocy dobrodziejów dzieci mają nowe pomoce do zabaw i możemy kontynuować dożywianie dzieci poprzez akcję kubek mleka dla przedszkolaka.
Z listu sióstr z Kamerunu: Witam serdecznie i dziekuje za paczke, ktora otrzymalysmy..Przyszla w bardzo dobrym stanie, solidnie zapakowana!!! Rzeczywiscie, otrzymalysmy witaminy, troche antybiotykow oraz na grype, ktora teraz tu szaleje!!!, bo jest juz zmiana klimatu z pory deszczowej na opore sucha!!! Cieszymy sie ogromnie, bo sporo jest witamin, ktore dajemy dzieciom slabiutkim!Prosze tez podziekowac za slodycze. Wysylam zdjecia, z otrzymania paczki. Jeszcze raz wielkie dzieki dobrodziejom. Pozdrawiamy .
Takze siostry z Bafoussam dziekuja dobrodziejom za paczki z rzeczami dla dzieci i więźniów.
W ośrodkach zdrowia prowadzonych przez siostry misjonarki pallotynki we wszystkich krajach Afryki, gdzie pracyjemy uprzywilejowanymi pacjentami są dzieci. Dzięki ofiarnej pomocy dobrodziejów niejedno życie zostaje uratowane, niejedna łza otarta.
Siostry z misji w Kamerunie piszą : Drodzy Dobrodzieje, w naszej kaplicy w Nkol-Avolo codziennie odmawiamy z dziećmi Różaniec. Oczywiście pamiętamy i modlimy się za naszych dobrodziejów żywych i umarłych! Dzieci bardzo chętnie przychodzą.
Z powodu stanu okupacji Konga przez wojska rwandyjskie, chodzi o tereny przygraniczne, na terenie których znajduje się misja w Rutshuru mamy utrudniony kontakt z misja. Z powodu zamieszek trudną sprawą jest Internet i dlatego nie mamy za dużo zdjęć. Skopiowałam Państwu listy misjonarki z Konga, aby zobrazować Wam toczące się tam życie, gdyż są tam nadal ludzie, którzy sieją nadzieję i wzmacniają w młodych dobre pragnienia.
Dziecko z misji w Kongo pisze do swoich dobrodziejów:
Kochani Rodzice Afrykanskich dzieci
Pozdrawiam Was najgorecej z Czarnego Ladu.
Mlodzież często sie zastanawia : na innych kontynentach ludzie tez żyja na rowniku, a nie sa czarni. Czemu my jestesmy czarni jak węgiel ? Ja tez nie potrafie im tego wytłumaczyć. Ale widze moją zmieniajacą sie skórę, gdy pobęde dłużej na słońcu to staje sie po prostu brazowa. A oni przecież cały czas spędzaja na słońcu, czy to w pracy na polu, czy po prostu ze względu na małe chałupki. To tak odnosnie Czarnego Ladu.
Kochani Rodzice, życie w Afryce nie należy do łatwych i to pod wieloma względami. Ludzie są bardzo biedni, obecnie przed zbiorami panuje głód, często nie mają w co sie ubrać i dach im przecieka, w domu nie ma światla, ani żadnych wygod. Jedno jest pewne i widoczne gołym okiem, ze w kazdym domu jest bardzo duzo dzieci.
Trudna sytuacja tutejszej ludnosci spowodowana jest 15 letnia wojna ze wszystkimi jej nieszczesciami: bombardowania, nocne napady, codzienne strzaly, okradanie ludzi, zabijanie, gwałcenie kobiet I dziewczynek I mogłabym napisać tutaj całą litanie słów które są odzwierciedleniem tutejszej atmosfery. Także codzienność misjonarzy nie należy do najłatwiejszych: praktycznie przebywanie w ciągłym zagrożeniu życia. Właśnie sie dowiedzielismy ze porwano 3 ksieży assomptionistow w sąsiednim regionie. Praktycznie kazdy może być następnym kandydatem. Do tej pory nie wiadomo co z nimi.
Obecnie jestesmy pod okupacja naszych sąsiadow i z tego wzgledu wszytkie wymiary życia są zaburzone.
Życie mlodzieży, dzieci i ludności to jedna długa droga krzyżowa. Mlodzież czesto powtarza: nasze życie to jedno wielkie cierpienie. W szkole wymagane są opłaty, wiec wiekszość dzieci z tego powodu jest wyrzucana systematycznie ze szkoly. Niektorzy wracają z jakims groszem, niektórzy juz nie. Wiele dzieci i mlodzieży zostaje w domu i płaczą, bo ich koledzy idą do szkoły. Uczniowie czesto wyrzucani tracą egzaminy czy sprawdziany, czego konsekwencja jest powtarzanie roku.
Setki mlodziezy która zdała mature, nie znajduje pracy bo w takiej sytuacji praktycznie cała dzialalność jest zatrzymana. Spodziewamy sie teraz ataku ze strony Kongolijczykow, by nas wyzwolić, ale kiedy to nie wiadomo. Tu i tam sie bija, czasami slychac jakies bomby i strzały więc ludzie zyja w strachu i oczekiwaniu, nie wiadomo czy sie tym razem przezyje.Wiele chlopcow chowa sie w dzien , bo czuja sie zagrozeni wcieleniem ich do armii nieprzyjaciela.Niemniej jedank szkoly są otwarte i odbywają sie lekcje. W naszym najblizszym rejonie mamy 16 szkol srednich I 12 podstawowych ( niektore po 1000 i wiecej uczniow, a przeciez sporo nie chodzi do szkoly ze wzgledu na oplaty).W takim wlasnie kontekscie kazda Wasza pomoc jest tu na wage zlota. Moze to nie rozwiaze ogolnego problemu tego spoleczenstwa, ale pomoze danej jednostce zalatwic sprawy na tu i teraz. Myślę, że chyba o to chodzi w tej naszej pomocy. Chce was zapewnic, ze Kongijczycy sa narodem wdziecznym i pamietaja o Was w modlitwie.Dzis jeden Pan przywiozl listy dzieci z Rugari ( 40 km motorem. Sporo zaplacil. Przegladnelam listy i w niektorych bylo brak slowa podziekowania.Chcial wrocic jeszcze raz, ale stwierdzilam ze zbyt daleko, niebezpiecznie i drogo. Kiedy zwrocilam mu na to uwage, powiedziel mi ze przeciez oni pamietaja w modlitwie o swoich dobrodziejach.
Nie jest latwo tutaj zebrac listy i zdjecia dzieci. Ludzie nie maja pojecia jak pisac, nigdy do nikogo nie pisali i nigdy nie widzieli koperty ze znaczkiem. Tu poczta nie istnieje. Czasami też dzieci mieszkaja bardzo daleko. Przyszla raz mama z dziewczynka z listem aż 16 km na boso, w deszczu. List byl wymiety i prawie zniszczony, bo przeciez byla bez parasolki, chowala ten list jak umiala. Wyslalam wiec ten list ktory oddawal ta wlasnie sytuacje. Co do nazwisk i imion: tutaj ludzie nie maja dokumentow, ale za to maja 10 imion i nazwisk po roznych przodkach, wujkach itp.
Wiec kazdego z was Kochani Rodzice prosilabym o wyrozumialosc i zaufanie. Jestesmy tutaj w Rutshuru 2 Polki i jetesmy wciaz stawiane przed sytuacjami ludzi, ktorzy wymagaja roznorodnej pomocy. Jestesmy z nimi na dobre i na zle i codziennie wedlug naszych mozliwosci rozsuplujemy te wezelki roznych bied ludzkich. Mozemy to robic wlasnie dzieki Waszej pomocy.
Chce Was zapewnic, ze tutejsi ludzie potrafia byc wdzieczni. Pamietaja w modlitwie. Kazdy Wasz grosz czasami przeze mnie dzielony na wiecej potrzebujacych jest tutaj wielkim wsparciem dla tych biednych cierpiacych ludzi.
Moze da Bog a czas przyniesie zmiany na lepsze i beda mogli ci wspomagani dzis przez nas, pomagac innym, co zreszta robia juz ci, którym udało się znależć jakas prace. Zreszta bardzo ich na to uwrażliwiamy.
Tak jak mowi Pismo sw. bodajze w ksiedze Syracydesa: ,, kto pomaga biednego, jakby dotykal zrenicy Boga.
Opierajac sie na tych slowach, prosze Boga, aby blogoslawil kazdego z Was, Wasze Rodziny i zeby pomnazal Wasze dobra i wynagrodzil stokrotnie Wasza troske o najubozszych.
Merci . s. Grazyna Wojnowska
Na koniec apel do wszystkich dobrodziejów, którzy zechcieliby nawet jedną złotówką zasilić fundusz potrzebny na zakup Ewangelii i innych materiałów religijnych , o które proszą młodzi Afrykańczycy. Siostra Grażyna uczy w wielu szkołach średnich w Kongo , s. Orencja sprawuje opiekę duszpasterską i pielęgniarską w dużym więzieniu na 1500 osób w Bafoussam w Kamerunie,gdzie większośc to ludzie młodzi, s. Weronika pracuje w formacji katechistów i ludzi młodych w parafii. Wszędzie tam spotykają się z wielkim zapotrzebowaniem ze strony ludzi pogłębienia ich wiary. Jedynie wiara daje siłę przeżyć to co po ludzku jest niemożliwe.
Z listu misjonarki :TU CHYBA NIC BARDZIEJ NIE POTRZEBA LUDZIOM JAK SLOWA BOZEGO, DO KTOREGO NIE MAJA DOSTEPU. WIDZE JAK MLODZIEZ NIE MOZE SIE ODERWAC OD SLOWA BOZEGO GDY IM DAJE NA KATECHEZIE I JAK SKRZETNIE WYPISUJA JAKIES WERSETY DO ZESZYTU, MYSLE WTEDY PATRZAC NA NICH : CHYBA ZNALEZLI ODPOWIEDZ. ZAWSZE PROWADZE WALKE Z NIMI BY IM ODEBRAC BIBLIE NA KONIEC LEKCJI. GDYBYM MOGLA IM PODAROWAC TEN POKARM DLA DUSZY BYŁBY TO WASZ PIEKNY DAR DLA NICH NA ROK WIARY.
Z serca dziękuję za wszelką Waszą pomoc, dordzy dobrodzieje. Pozdrawiam serdecznie i ufma, że uda nam się znów wspólnie odwiedzić nasze misje w czasie świątecznym Czyli już niedługo. Niech Wam wszystkim Bóg udziela wszelkiego dobra.
s. Bożena Olszewska SAC
Dla wszystkich chętnych, którzy zechcą wesprzeć akcję Ewangelia
Konto:
Bank Pekao S.A. VI Oddział w Warszawie, ul. Tużycka 7, 03-683 Warszawa
Nr konta
84 1240 1082 1111 0010 3893 6415
Właściciel - S. Małgorzata Wyrodek z dopiskiem na Ewangelie