No i stało się… Ferie się skończyły, więc radośni i pełni optymizmu (jak sądzę) wróciliśmy do szkoły. Start był całkiem znośny. Zaczęliśmy nie od matematyki czy polskiego, ale od krótkiego spaceru do Świetlicy Środowiskowej w Staniszczach Małych, gdzie czekał na nas ojciec franciszkanin Łukasz Buksa.
W spotkaniu wzięli udział uczniowie klas V, VI, VII i VIII. Ojciec Łukasz dzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat młodości i odpowiedzialności. Młodym ludziom często wydaje się, że na wszystko mają jeszcze czas, że młodość jest po to, by móc korzystać z życia, próbować różnych rzeczy, szukać odpowiedniej dla siebie ścieżki. I mają rację. Trzeba tylko pamiętać, że każdy nasz wybór, każda podjęta lub niepodjęta decyzja ma konsekwencje. Jak jednocześnie cieszyć się młodością i być odpowiedzialnym? Ojciec Buksa nie ukrywał, że nie jest to wcale takie łatwe. Ale podał nam na to receptę. Musimy trzymać się wartości, w które wierzymy. Nie krzywdzić nikogo, a więc nie krzywdzić także siebie. Pamiętać, że wokół nas są ludzie, którzy nas kochają i nie musimy im niczego udowadniać. A gdybyśmy nawet na chwilę o tych ludziach zapomnieli, to jest Bóg, który wie, że każdy z nas ma potencjał, talent i możliwości, by ten talent rozwijać i który przede wszystkim kocha nas bezwarunkowo. Dobrze jest o tym pamiętać, zwłaszcza wtedy, gdy czujemy się jak Syzyf, kiedy wydaje nam się, że nasza walka nie ma sensu. A może trzeba przestać walczyć, udawać i skupić się na tym, aby być sobą?
Spójrzmy na ojca Buksę. Stanął przed sporą grupą młodych ludzi. Młodzieży przynajmniej w części nastawionej jeśli nie sceptycznie, to obojętnie. I mówił… o swoich przemyśleniach, emocjach, przeżyciach, nie bał się chwil wzruszenia. A potem śpiewał, klaskał i machał rękami, aby pokazać nam radość z tego, że żyje i może chwalić Boga. Wariat? Nie. Człowiek, który wie, kim jest i lubi siebie takim, jakim jest. Człowiek, który jest przekonany o swojej wartości, a więc silny i pewny siebie.
Jak osiągnąć taką siłę? Jak nie robić sobie krzywdy w imię popularności i bycia „kozakiem”? Pamiętać, że każdy z nas jest kochany i wyjątkowy, że każdy ma w sobie coś, co może zaoferować innym, że każdy stworzony został do tego, aby być szczęśliwym. Ale w życiu nie ma niczego za darmo. Więc nie dziwmy się, że czasem jest ciężko, że trafiamy na trudności i przeszkody. Bo one też są potrzebne. Jeśli im nie ulegniemy, jeśli nie odpuścimy, będziemy silniejsi, lepsi, doskonalsi.
Pracujmy więc nad pewnością siebie, rozwijajmy się, doskonalmy, bo każdy z nas może więcej. Pilnujmy, by móc sobie za kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat powiedzieć: „nie żałuję”.
Anna Kotarska